Skontaktuj się z nami 22 568 76 00

GAiT chwali się swoimi pracownikami

02 12.2019
02.12.2019 13.39 Gdańsk Autobusy

Na stronie internetowej spółki Gdańskie Autobusy i Tramwaje można przeczytać wziętą z życia historię o tym jak jeden z motorniczych GAiT chcąc ratować osobę leżącą na chodniku, przez przypadek zagrał w filmie. 

"– Na początku nie wiedzieliśmy, co się dzieje, ale po chwili, my zorientowaliśmy się, że on jest kierowcą autobusu, a on, że jest na planie filmowym materiału szkoleniowego – relacjonuje Marek Zygmunt, reżyser filmu. – Postuluję o uhonorowanie tego kierowcy. Za postawę, która wpisuje się w hasło naszego materiału – „Nie bój się pomóc” – dodaje.
– To była chwila. Wjechałem właśnie na pętlę i widzę mężczyznę leżącego na przystanku, któremu ktoś udziela pomocy. Wokół pełno ludzi. Pomyślałem – Mam defibrylator, trzeba pomóc – mówi pan Arek. – Wszystko wyglądało bardzo autentycznie. Chwilę zajęło mi zrozumienie, co tak naprawdę się wydarzyło.
– W Gdańsku postawy obywatelskie są dostrzegalne w działaniach i zaangażowaniu mieszkańców. I ta sytuacja jest tego dowodem – podsumowuje pan Marek Zygmunt, który jest także przewodniczącym Rady Dzielnicy Aniołki." - czytamy na stronie GAiT.

Arkadiusz Guenther to, bohater „z przeszłością”. Na koncie ma wiele dobrych uczynków. Pomoc niósł już niejednokrotnie. Dotychczas poza planem filmowym. 
Przypomnijmy, w 2016 roku to on zatrzymał autobus wypełniony pasażerami i udzielił pomocy mężczyźnie, który w kałuży krwi leżał przy drodze. I prawdopodobnie uratował mu życie. Choć dla niego było to czymś oczywistym, i jak mówi – nie mógł zachować się inaczej, takim oczywistym już dla innych nie było. Przed panem Arkiem trasą tą przejeżdżało wiele innych samochodów – nikt się nie zatrzymał i nie wezwał karetki.

Co ważne, Pan Arek nie jest jedynym z załogi GAiT, który nie boi się pomóc. Kierowcy i motorniczowie GAiT wielokrotnie już nieśli pomoc, gdy podczas kursu – na ulicy, czy przystanku dostrzegli osobę potrzebującą wsparcia. Tamowali krwotoki, nieśli pomoc osobom w ataku padaczki, pomagali do czasu przyjazdu pogotowia. Ale było i tak, że autobus miejski podjeżdżał wprost pod drzwi szpitala – kierowca nie tracąc czasu odwiózł tam kobietę, która straciła przytomność. Na swoim koncie kierowcy i motorniczowie mają też obywatelskie interwencje. Z powodzeniem brali udział w akcjach poszukiwania osób zaginionych, w tym niepełnosprawnego chłopca, czy starszej kobiety. Interweniowali, gdy para kompletnie pijanych rodziców podróżowała z małym dzieckiem, gdy za kierownicą samochodu siedział kierowca pod wpływem alkoholu (jak się później okazało z 2 promilami alkoholu w organizmie i bez żadnych uprawnień do kierowania).
Jesteśmy z nich dumni! - piszą w GAiT.

Share